15:07

2

Dwójeczka :D

Miała wrażenie, że wszystko wkoło niej zatrzymało się nagle, jakby ktoś pstryknął palcami, a czas stanął w miejscu. Nie wiedziała, czy zemdlała, czy zapadła w jakiś trans, czy może ktoś jednak był w Pokoju Życzeń i zabawił się jej kosztem, rzucając na nią zaklęcie. Jedyne, co jej pozostało, to zdolność myślenia, ale niestety w niczym jej to teraz nie pomagało. Natłok myśli tak ją przytłaczał, że jej serce boleśnie tłukło w klatce piersiowej.

Pierwszym zmysłem, który odzyskała, był węch. Czuła się tak, jakby dopiero w tym momencie zdobyła tę umiejętność i miała możliwość zaczerpnąć nosem masę świeżego powietrza. Zapach był przyjemny. Czuła zimne, a zarazem ciepłe powietrze, które z każdym wdechem mocno uderzało w płuca.  

Ale było coś jeszcze, czego w pierwszym momencie nie potrafiła wykryć. Dopiero po dłuższej chwili zdała sobie sprawę, że powietrze miesza się z lekkim zapachem morskiej wody, stąd brała się ta niesamowita świeżość. Kolejnym zmysłem, który zaczął funkcjonować, był słuch. Wyostrzył się bardziej, więc pierwsze co usłyszała, to delikatny szum wody i fale, które musiały o coś uderzać i rozbijać się gwałtownie. Przełknęła ślinę i nagle zdała sobie sprawę, że w jej głowie rozbrzmiewają setki, może nawet tysiące ludzkich głosów. Ludzie krzyczeli, bynajmniej nie ze strachu, ale z radości. Słyszała słowa pożegnań oraz zapewnienia szybkiego powrotu i rychłego spotkania. Głosy kobiet, mężczyzn i dzieci zlewały się w jedną całość, więc po chwili już nie potrafiła odróżnić poszczególnych słów i znaczeń. Ostatnim zmysłem, był wzrok. Na ten moment czekała z utęsknieniem, bo to właśnie ciemność tak bardzo ją przerażała. Promienie słońca uderzyły ją po oczach z taką mocą, że aż zawirowało jej w głowie. Odruchowo przyłożyła dłoń do twarzy, by ochronić wzrok i dać mu chwilę na oswojenie. Dopiero wtedy zaczęła odróżniać kształty otaczające ją z każdej strony.

Stała na środku pokładu, tego była pewna. Drewniana posadzka lśniła pod wpływem słońca, więc dziewczyna znowu się skrzywiła i spojrzała w bok. Przy burtach stało mnóstwo ludzi, którzy machali w stronę lądu, na którym znajdowali się ich najbliżsi. Statek właśnie wypływał z portu, a z ogromnych kominów unosił się dym. Hermiona stała na środku i obracała się powoli wokół własnej osi, otwierając coraz szerzej oczy. Statek był identyczny z tym na obrazie. Nie musiała długo myśleć, by zrozumieć gdzie, i w jakim czasie się znalazła. Ale mimo tego, nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać. Znalazła się w tak absurdalnym położeniu, że jedyne, co mogła zrobić, to pokręcić z niedowierzania głową. Bujne loki opadły jej na buzię, ale zaraz znów rozwiały się na ramiona przez wiatr, który co chwile uderzał w jej twarz. 

Ludzie nadal stali przy barierkach i krzyczeli głośno. Każda z kobiet miała na sobie długą suknię, a tyle ile kobiet, tyle różnych barw tkanin. Niektóre wyglądały na kosztowne, a inne z kolei były proste, uszyte z najtańszych materiałów. Gdzieniegdzie dało się zauważyć młode dziewczyny ubrane w jasne sukienki i czepki na głowach- od razu można było poznać, że są służącymi bogatszych pasażerek. Panowie z kolei byli ubrani w eleganckie garnitury i fraki, niektórzy trzymali w dłoniach laski, inni gustowne kapelusze, którymi machali. Byli też tacy, którzy mieli na sobie wyłącznie koszule włożone w spodnie z szelkami.

Hermiona
zdała sobie sprawę, że jeśli ktoś ją zobaczy w szacie z Hogwartu, będzie strasznie zdziwiony, ba, może nawet przerażony. Moda w początkowych latach XX wieku była ściśle określona, a ona miała na sobie mundurek i obszerną pelerynę. Odeszła szybko w przeciwną stronę i oparła się o burtę, jak najdalej od pasażerów. Wychyliła się nieco, by spojrzeć w fale, które rozbijały się o statek. Oddychała szybko i nerwowo chwytała powietrze, czując, że naprawdę pierwszy raz nie ma pojęcia, co takiego się stało i dlaczego znowu to ją musiało spotkać coś tak głupiego.


*

Severus
Snape dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że wreszcie widzi. Niestety, to co pojawiło się przed jego czujnymi oczami, wprawiło go w nie lada osłupienie. Znajdował się na ogromnym statku, a z każdej strony otaczali go ludzie ubrani w strasznie dziwne stroje. Byli mugolami, co do tego nie miał wątpliwości, ale odzienia od razu sugerowały, że nie był to rok 1998.

 Zmrużył lekko oczy, krzywiąc się przy tym mocno i spojrzał za siebie. Pierwsze, co rzuciło się mu w oczy, to ogromne kominy. Od razu je poznał. Nie był ignorantem, jeśli chodziło o historie mugoli, dlatego aż zacisnął pięści na szacie, gdy przyswoił wreszcie prawdę o swoim położeniu.
Musiał znaleźć Granger i szybko się stąd teleportować. Doskonale wiedział, że nikt nie powinien ich widzieć, chociaż było to nieuniknione, bo niektórzy już mierzyli go uważnie i szeptali na jego widok. Westchnął zrezygnowany i omiótł wzrokiem pokład na którym się znajdował. Wypatrzenie burzy brązowych włosów nie zajęło mu dużo czasu. Granger stała przy burcie i wychylała głowę w dół. Przez myśl mu przeszło, że może ma tę śmieszną chorobę spowodowaną bujaniem statku, ale gdy podszedł bliżej, usłyszał jej łkanie, a nie opróżniane zawartości żołądka. Stanął tuż za jej plecami i z lekką irytacją obserwował, jak z każdym szlochem jej ramiona drżą. Widział, jak podnosi dłonie do twarzy i ociera oczy. Miał jednak w głębokim poważaniu jej uczucia, więc chwycił ją mocno za ramię i obrócił w swoją stronę. Dziewczyna spięła się, ale ku jego zdziwieniu, gdy go poznała, odetchnęła z wyraźna ulgą.

-Granger, powiedz mi do cholery, co to wszystko znaczy?!- warknął i wzmocnił uścisk. Potrząsnął nią lekko, kiedy nie wydobyła z siebie żadnego słowa.- Zadałem ci pytanie, Granger!

-Profesorze…- wyszeptała tylko- Co pan tu robi?

-Dokładnie to samo chciałbym wiedzieć. Co ja tu robię?

- Ja nic z tego nie rozumiem. Chciałam zrobić zadanie dla profesor Burbage, więc poszłam do Pokoju Życzeń. Oglądałam obrazy, robiłam notatki, a potem ujrzałam malowidło przedstawiające ten statek. Było to mugolskie dzieło, dlatego zdziwiłam się ogromnie, kiedy woda zaczęła falować. No i po prostu dotknęłam płótna, a po chwili znalazłam się już tutaj.

-Tyle to i ja wiem- warknął i puścił dziewczynę, która spojrzała na niego zdziwiona.

-Był pan tam? To znaczy, że śledził mnie pan?

-Myślisz, że nie mam nic innego do roboty?- prychnął w odpowiedzi i zacisnął mocniej usta.  

Hermiona patrzyła na niego uważnie i mimo tego, że zdawała sobie sprawę, że profesor musiał za nią iść, zostawiła to bez komentarza.

-Chyba powinniśmy się teleportować. Dobrze, że mnie pan znalazł- uśmiechnęła się nieśmiało, ale Snape spojrzał na nią bez wyrazu, więc z powrotem skierowała wzrok na wodę. Teraz płynęli dużo szybciej, przez co wiatr przybrał na sile i targał ich szatami w różne strony.

-Musimy znaleźć ustronne miejsce i tam się przeniesiemy do Hogwartu. Chodź- rzucił wreszcie i ruszył przed siebie, nie patrząc w ogóle czy dziewczyna dotrzymuje mu kroku. Ludzie, którzy przechadzali się po pokładzie lub szli szukać swoich kajut, patrzyli się za nimi z lekkim szokiem, ale byli też tacy, którzy śmiali się otwarcie. Najwyraźniej brali ich za dziwaków lub inne wybryki natury. 

Dziewczyna wreszcie dorównała Snape’owi. Weszli przez białe drzwi do głównego holu i w tym samym momencie zatrzymali się przed schodami, patrząc na pomieszczenie. Wielkie, drewniane schody prowadziły na piętro, jasna podłoga idealnie komponowała się z barwą ścian, ale to, co spowodowało ich chwilowe zdziwienie, był sufit, który składał się z ogromnej, szklanej kopuły. Dzięki temu cały hol był idealnie oświetlony i przyprawiał w zachwyt. Hermiona spojrzała na rzeźbę pucołowatego chłopca, która stała pośrodku schodów, rozdzielając je na dwie części. Było tu znacznie piękniej niż relacjonowali świadkowie lub pokazywały stare fotografie. Znała to miejsce właśnie ze zdjęć, które jej ojciec trzymał na strychu w kartonach. 
Zerknęła na swojego profesora, który stał obok i z nienagannym wyrazem twarzy obserwował każdy element. Najwyraźniej oceniał, bo widziała w jego oczach delikatną determinację i ciekawość, co było naprawdę rzadkim zjawiskiem.

-Profesorze? Możemy już iść? Coraz więcej ludzi się nam przygląda- szepnęła ostrożnie. Snape spojrzał na nią i uniósł brew. Znała ten wyraz twarzy aż za dobrze. Wiedziała, że nie jest zadowolony. Kiedy się odezwał, jego ton głosu był spokojny i cichy, ale mimo tego, Hermiona wiedziała, że za tym wszystkim kryje się ogromna wściekłość.

-Granger, powiedz mi, dlaczego Titanic?

5 komentarzy:

  1. Titanic... o wszechmocny Merlinie.
    Ale się wpakowali, nie ma co. Podstępny obraz przeniósł ich akurat na statek, który miał na wieczność zniknąć w czeluściach lodowatego oceanu. Trochę im nie zazdroszczę.
    Mam tylko wielką nadzieję, że Severus nie będzie odstawiał romantycznego kretyna i nie podzieli losu Jacka, a wspólnie z Hermioną uda im się znaleźć sposób, by wrócić do rzeczywistości.
    Życzę Weny i pozdrawiam c;
    bullek

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko. ale mnie zatkało jak przeczytałam, że Titanic. :D
    podobają mi się twoje opisy. :) są barwne i mogę łatwo sobie wszystko wyobrazić.

    OdpowiedzUsuń
  3. WIEDZIAŁAM, ŻE TO BĘDZIE TITANIC.

    OdpowiedzUsuń
  4. 45 yr old Developer II Boigie Waddup, hailing from Quesnel enjoys watching movies like Divine Horsemen: The Living Gods of Haiti and Hunting. Took a trip to Shark Bay and drives a Mercedes-Benz 38/250 SSK. kliknij tutaj

    OdpowiedzUsuń
  5. 30 yr old Sales Associate Adella Matessian, hailing from Fort Erie enjoys watching movies like Class Act and Soapmaking. Took a trip to Lagoons of New Caledonia: Reef Diversity and Associated Ecosystems and drives a Ferrari 512S. sprobuj tak

    OdpowiedzUsuń