Moi drodzy, to jeden z ostatnich rozdziałów na tym blogu. Dochodzimy do końca :( Smutno mi trochę, ale cóż, mam jeszcze dwa inne opowiadania :P
Mam prośbę do wszystkich ANONIMÓW! Podpisujcie się jakimś nickiem, albo nawet imieniem :) Wtedy przynajmniej wiem, z kim mam do czynienia ;))
Woda zalała mu nos i usta. Wdarła się do gardła, płuc i odcięła dostęp tlenu. Spadał, a ciemna otchłań zakryła go niczym kawał płótna. Machał rozpaczliwie rękoma i nogami, szukał różdżki, ale wir wodny ciągnął go coraz niżej, nie pozwalając na gwałtowne ruchy. Okropny ból rozrywał klatkę, jasne plamy skakały przed oczami, a tysiące niewidzialnych szpileczek wkuwało się w głowę. Wyciągnął przed siebie ręce i zacisnął pięść, zdając sobie wreszcie sprawę, że to koniec. Przegrał.
Otworzył oczy, wbijając wzrok w sufit. Serce tłukło mu w piersi, tocząc zaciekłą walkę, a on sam niemal czuł słony smak wody w ustach. Przełknął ślinę i odkleił od spoconego czoła kilka kosmyków włosów. Uspokoił oddech i zaklął siarczyście na własną głupotę. To tylko sen.
A może nie...? Czy ludzie, którzy wiedzieli, że prawdopodobnie za kilka godzin zginą, potrafili wyczuć swój koniec, przewidzieć, wyśnić go?
Zamknął powieki, wzdychając przy tym ciężko. Nie musiał obracać głowy, by wiedzieć, że Hermiona spała przy jego boku. Jej cichy, miarowy oddech działał uspokajająco, więc poddał się mu bez wahania. Nie miał pojęcia, czy kiedy wreszcie zasnęli, świtało, czy na niebie nadal lśniło tysiące gwiazd, ale tej nocy kochali się jeszcze kilka razy, tak samo zafascynowani, z takim samym oddaniem i oczekiwaniem wobec siebie – by zapomnieć.
Nie czuł się z tym źle, nie miał wyrzutów, bo zrobił to, co było nieuniknione. Działali pod wpływem adrenaliny, oboje zdawali sobie sprawę, że mogą nie uciec śmierci.
Usłyszał jej cichy jęk, kiedy zmieniała pozycję i kładła się na drugi bok, twarzą w jego ramię. Jej ciepłe usta musnęły jego skórę, kiedy mruknęła kilka niezrozumiałych słów, powodując gęsią skórkę i przyjemne łaskotanie. Prychnął cicho pod nosem, gdy poczuł jej dłoń na swoim brzuchu i palec, którym zaczęła wodzić w górę i w dół.
- Myślałem, że śpisz.
- Bo spałam. Obudziło mnie Twoje wzdrygnięcie- odpowiedziała zaspanym głosem i zatrzymała rękę na jego żebrach.- A ty, czemu nie śpisz?
- To, że wylądowaliśmy w łóżku, nie upoważnia Cię do wtykania nosa w nieswoje sprawy- odparł oschle, ale mimo tego nadal nie odtrącił jej dłoni, która spoczywała na jego ciele.
- No tak, rozumiem. Nic się nie zmieniło- sama się odsunęła i obróciła do niego plecami, dając do zrozumienia, że rozmowę uważa za zakończoną.
- Ustalmy to i owo- westchnął zirytowany. Podparł się na łokciu i szarpnięciem za ramie, położył ją z powrotem na plecy.- Seks, to czysto fizyczny aspekt życia. Oboje jesteśmy dorośli i w ten sposób wyładowaliśmy stres, nie ma w tym nic złego, ale na litość boską, nie oczekuj bukieciku kwiatków i gorącej kawy do łóżka. Nie zachowuj się, jak typowe nastolatki, które wierzą w cuda na kiju po jednej nocy z mężczyzną. Dobrze wiesz, że nie możesz sobie pozwolić na żal i niechęć do mojej osoby i to właśnie dzisiaj. Chyba nie muszę Ci przypominać, że mamy czternasty kwietnia i…
- Wiem!- wydarła niespodziewanie, siadając i odpychając jego dłoń, którą zaciskał na jej ramieniu.- Nie zrozumiałeś. Nie miałam nic złego na myśli, po prostu chciałam być miła!
- No i widzisz, o to mi chodziło- westchnął i wstał, szukając na ziemi ubrań.- To ty do mnie przyszłaś, to ty tego chciałaś- mówił i naciągał spodnie, szarpiąc guzik.
- Ach tak? Więc teraz to ja chciałam, a ty nie? Skoro nie chciałeś, to po co był ten drugi, trzeci i czwarty raz?!
- Skończ!- jego chudy palec wystrzelił prosto w jej kierunku. - Nie zrobiłem Ci krzywdy, nie zapierałaś się, więc nie zwalaj na mnie winy. Uważasz się za odpowiedzialną czarownicę, więc tak się zachowuj. Nie utrudniaj nam dzisiaj współpracy, bo dobrze wiesz, że może się to źle skończyć, a chyba nie masz zamiaru wylądować na dnie oceanu!
Z wrażenia zamknęła usta i otworzyła szerzej oczy. Jego złość podziałała jak kubeł zimnej wody. Skuliła się w sobie, widząc przed sobą nie mężczyznę, z którym spała, ale profesora, który trzymał w ryzach dziesiątki uczniów.
- Masz rację- poddała się i okryła ramiona kołdrą- Zapomnijmy o tym wszystkim. To przez nerwy, nie wiem co mam ze sobą zrobić- wyznała i oparła brodę na kolanach. Snape zapinał koszulę i patrzył na nią uważnie, marszcząc przy tym brwi.
- Zostawię Cię teraz samą. Potrzebuję chwili dla siebie- wyszedł i zamknął cicho drzwi. Dziewczyna ze złością rzuciła się na materac, zakrywając twarz puchową poduszką i krzyknęła w nią rozpaczliwie. Nie wierzyła w to, co się działo. Ona i Snape. Ich udawanie idealnego małżeństwa weszło na poziom wyżej, bo i między sobą zachowywali się jak para. Kochała się z mężczyzną i to z nauczycielem… Zaśmiała się nerwowo i rzuciła poduszkę w ścianę. Żelazny supeł znów zacisnął jej wnętrzności, powodując okropny ból. Zwinęła się pod kołdrą w kłębek, podkurczyła nogi i leżała, dopóki Snape nie przyszedł sprawdzić, czy wszystko w porządku.
- Byłem pewny, że będziesz już gotowa- przyznał lekko zdziwiony widokiem, jaki zastał.
- Gotowa do czego?- przekręciła się na plecy i popatrzyła na niego znudzonym wzrokiem.
- Chociażby gotowa na spacer. Zajmijmy się czymś jak inni pasażerowie. Możemy pospacerować po pokładzie, iść do kawiarni… Masz się uśmiechać, witać tych, których znasz i gawędzić z nimi, jakby to był kolejny, nudny dzień rejsu- odparł zirytowany, a kiedy nie uzyskał od niej reakcji, podszedł szybkim krokiem do łóżka i siłą wyciągnął na środek pokoju. Nawet nie zwrócił uwagi, że drży z zimna, stojąc przed nim zupełnie naga. - Daję Ci pięć minut i ani minuty dłużej- rozkazał, wpatrując się w jej podkrążone, brązowe oczy. Widział w nich chęć walki i upartość, którą posiadała zapewne od dziecka, ale była tylko kobietą. Nie winił jej za to, że wczorajszego i dzisiejszego dnia prym wiodła panika i strach. Reagowała normalnie, jak każdy człowiek, który musi stanąć twarzą w twarz z niebezpieczeństwem. Odgarnął za ucho jeden z jej loków, muskając przy tym policzek i dopiero wtedy opuścił pokój, dając jej czas na wyszykowanie.
Wyszła z sypialni w nienagannym, eleganckim stroju. Najwidoczniej musiała poprawić sobie humor użyciem magii, bo widział odprężenie w jej ruchach, kiedy pokazała mu kilka kolorowych, wyczarowanych kwiatów wpiętych we włosy.
- To gdzie pójdziemy? Jest tu sporo miejsc, których nie widzieliśmy i już nie zobaczymy, więc może pozwiedzamy? Ojciec mówił, że na Titanicu był nawet basen, mała siłownia i łaźnia turecka- gestykulowała żywo, kiedy schodzili do głównego holu.
- Skoro tak…- mruknął niezbyt przekonany do pieszych wycieczek. Miał ochotę usiąść przy kieliszku, ale nie zostawiłby jej teraz, wiedząc, że jest zdolna do zrobienia głupot w tak rozchwianym stanie.
Wiatr zawiał prosto w ich twarze, kiedy znaleźli się na pokładzie. Ocean tego dnia był nienaturalnie spokojny, a niebo przykrywała gruba warstwa szarych chmur.
- Cisza przed burzą- szepnęła, patrząc w wodę. Statek pruł naprzód, a z trzech, ogromnych kominów unosił się gęsty dym.* -Nieprzyjemny dziś dzień.
- Przestań marudzić- odciągnął ją od burty i poprowadził w stronę schodków na wyższy pokład.- Jeśli się nie uciszysz, to słowo, że utopię Cię nawet w basenie.
- Ty i te Twoje groźby…- uśmiechnęła się pod nosem, idąc tuż przy jego boku. Chwyciła go za ramię, kiedy zatrzymał się na dziobie statku. Widok zapierał dech w piersiach. Ocean był ogromny, zimny i nieokiełznany, ale w tym momencie nie mogła powstrzymać się przed przyznaniem, że było pięknie. Wiatr targał ich ubraniami mocniej, a dźwięk rozpędzonego statku szumiał w uszach. Przymknęła oczy, wdychając świeże powietrze, a Snape stanął za nią, dotykając torsem jej pleców i nie odezwał się słowem, kiedy oparła się mocniej, jakby szukała w nim ochrony.
*
Przez pół dnia chodzili po statku, zaglądając w każde możliwe zakamarki. Dotarli do salonu fryzjerskiego, a nawet ciemni fotograficznej, gdzie Hermiona bezskutecznie starała się namówić Snape na pamiątkę z podróży w postaci małego, czarno-białego zdjęcia. Zjedli późną kolację na zadaszonym pokładzie i dopiero kiedy niebo przybrało ciemną barwę, wrócili do kajuty. Snape nie mógł powstrzymać się przed szklaneczką alkoholu, by ukoić wewnętrzny niepokój. Usiadł i w ciszy obserwował Hermionę, która krążyła po saloniku, wyłamując sobie palce. Kiedy pojawiła się pani Graham zapraszając ich do Astorów, odmówili prędko, tłumacząc, że ten dzień chcą spędzić wspólnie we własnych pokojach.
- Zaraz zwymiotuję- dziewczyna stanęła na środku i spojrzała na niego blado.- Mamy godzinę.
Faktycznie. Nie zauważył tego wcześniej. Zegar na kominku wskazywał równo 22:40. Odłożył butelkę na stolik i przejechał palcem po zmarszczonym czole.
- Spokojnie- poklepał miejsce obok siebie i poczekał, aż usiądzie.- Mówiłaś, że znasz przebieg rejsu i katastrofy, tak?
- Znam na pamięć- zapewniła, ale stukała nerwowo palcem w boczne oparcie kanapy.
- Więc dobrze wiesz, że kiedy kapitan Smith przekaże wiadomość o tonięciu, rozpocznie się ewakuacja kobiet i dzieci. A co najważniejsze dla nas, ty będziesz miała pierwszeństwo ze względu na status, który niby posiadamy. No i niewątpliwie nasza znajomość z Astorami pomoże nam znaleźć dla Ciebie szybko wolne miejsce- tłumaczył powoli, jakby od niechcenia i z drobnym grymasem obserwował jej uderzające palce.
- Skąd tyle o tym wiesz?
- Nie tylko ty zatapiasz się w książkach- nie wytrzymał i zacisnął dłoń na jej.- Nie rób tak, to irytuje.
Wstała z miejsca, podchodząc do zdobionego kominka i oprała o niego głowę, wpatrując się we wskazówki zegara.
On znów sięgnął po butelkę, ona z walącym sercem odliczała sekundy i minuty.
- 23:00… 23:10… 23:25…- mruczała do siebie, ale robiła to na tyle głośno, żeby i on słyszał. Zacisnęła spocone dłonie i wypuściła powietrze, kiedy wskazówki zbliżały się do tragicznej godziny.
- Przebierzemy się w nasze szaty- nawet nie słyszała, kiedy zaszedł ją z tył. Jego długie, szczupłe palce znalazły się na jej ramionach i uścisnęły na tyle mocno, że syknęła.- Będzie nam w nich cieplej. Chyba nie muszę Ci mówić, że zostały uszyte…
- Tak, uszyte ze specjalnego materiału, który ogrzewa zimą, a chłodzi w upalne dni. Wszyscy to wiedzą- stwierdziła lekko naburmuszona, że wątpi w jej wiedze w tak oczywistej kwestii. Popatrzyła na niego przez ramię i zmrużyła oczy, kiedy ujrzała kpiący uśmiech.
- Nawet w takiej chwili nie potrafisz się powstrzymać, hm?- nie był zły, chociaż zapewne w Hogwarcie już odjąłby jej punkty za przerywanie. Teraz pozwolił sobie tylko na droczenie, wierząc, że dzięki temu odciągnie ją od ponurych myśli. Hermiona jednak znów zapatrzyła się w zegar i wstrzymała powietrze, zakrywając dłonią usta.
- Minuta- wyszeptał i oparł brodę o jej włosy. Nawet nie wiedział, kiedy zaczął gładzić jej sztywne ramiona, a potem nagle przestał i zacisnął powieki.
23:40
Butelka z whisky zadrżała, a pusta szklanka, którą zostawił na krawędzi stolika spadła, rozpryskując się na drobne kawałeczki. Poczuli lekki wstrząs, ale tak szybko, jak się pojawił, tak szybko zniknął.
Większość pasażerów nie zauważyła nawet, co się stało. Kilka osób rozpoczęło beztroską zabawę większymi odłamkami lodu, które spadły na drewniany pokład. Mężczyźni chłodzili sobie nimi alkohol i śmiali się z młodzieży, która rzucała w siebie bryłkami.
Frederick Fleet* stał w bocianim gnieździe z szeroko otwartymi oczami i jak w transie mamrotał „Góra lodowa na wprost”, a w głowie huczał mu dźwięk dzwonu alarmowego, w który jeszcze przed chwilą sam uderzał. Ogromne śruby Titanica zwalniały, aż w końcu zatrzymały się na środku Oceanu Atlantyckiego, by już nigdy nie wznowić rejsu.
_________________
* Titanic miał cztery kominy, to prawda, ale nie każdy wie, że jeden z nich był atrapą ;)
Frederick Fleet- 14 kwietnia 1912, o 10 wieczorem, Fleet, razem z Reginaldem Lee, objął wachtę na bocianim gnieździe. Prowadzenie obserwacji było utrudnione ze względu na brak lornetek i pęd mroźnego powietrza wywołany prędkością poruszającego się statku. Przystosowanie wzroku do widzenia w nocy w takich warunkach mogło zająć nawet 20 minut. Wkrótce, z odległości 450–500 metrów, dostrzeżono górę lodową na kursie statku i poinformowano mostek kapitański. Prawdopodobnie to Lee pierwszy zauważył niebezpieczeństwo. Obserwatorzy pozostawali na stanowisku przez 20 minut po zderzeniu, zanim zostali zwolnieni ze służby.
No nareszcie, rozdział świetny. Snape snapowski, czyli taki jak powinien być. Co ci będę wlewać. Kocham to opowiadanie, więc opowiadaj, kiedy tylko możesz. I jeszcze jedno, o czym już ci się dzisiaj wydzierałam STANOWCZO OCZEKUJĘ SZCZĘŚLIWEGO ZAKOŃCZENIA!!!! Bo jak nie... to wiesz, że prędzej czy później... ekhm ... jakby co, to nie groziłam :D Pozdrawiam, życzę Weny, czy co tam innego... Cat :*
OdpowiedzUsuńO matko Patii...
OdpowiedzUsuńNa końcówce prawie ryczałam...
Ręce mi drżą... O matko, matko... Nie umiem się wysłowić...
Rozdział jest genialny, Snape taki jaki powinien być, co jest mega, ale no tak końcówka mi wszystko rozmazuje w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Rozbroiłaś mnie totalnie i na madsa, nie mogę się pozbierać...
Aż się boję, co będzie jak zaczniesz opisywać katastrofę!
Pisz szybciutko kolejny rozdział.
Twoja, Mio :*
Takie emocje!
OdpowiedzUsuńW takim miejscu skończyć?! Jak możesz mi to robić?
Ogólnie rozdział cudowny, jak zawsze! ♥
Szkoda, że Sev nie dał się namówić na zdjęcie, fajna byłaby pamiątka :(
Mam nadzieję, że gdy już wrócą do "siebie" (o ile w ogóle wrócą!), nie zapomną o tym wszystkim tak szybko.
Jedno z najlepszych opowiadań o Sevmione, jakie czytałam! ♥
Kocham cię po prostu, no! Pisz szybko następny rozdział, weny :)
No nie wierzę, znowu kończysz, kiedy ma się dopiero zacząć najlepsze. Przyznaję, jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej. I żyję nadzieją, że ich nie uśmiercisz... a jeśli już to niech umrą wtuleni w siebie, czy inne romantyczności. Szczypta cukru przy śmierci nie byłaby zła... jednak dalej wierzę, że zostawisz ich w jednym kawałku. (Żywych).
OdpowiedzUsuńRozmowa Hermiony z Severusem po przebudzeniu, idealna. Dobrze, że nie zrobiłaś z tego poranka typu ,,Kochanie, zrobić Ci śniadanko?" - tego nie chcemy. Severus ma u Ciebie charakterek! Dalej jestem zdania, że opanowałaś jego opis bardzo dobrze. Za dobrze, aż Ci zazdroszczę. Zmotywowałaś mnie dzisiaj do pisania.
Dzięki twojemu opowiadaniu dużo się dowiedziałam o prawdziwej historii Tytanica. A nie tej filmowej, którą uwielbiam, poza głównymi postaciami. Za bardzo to cukierkowe, choć chwilami oczu nie można oderwać.
Pisz szybko, życzę weny!
http://powojenna-historia.blogspot.com/
Siemanko !:)
OdpowiedzUsuńahh jaka szkoda, że to już koniec. Noo elegancko Ci to wyszło, rozdział cudowny Sev jak to on oj Miona nie masz co liczyć na po seksową kawę ^^
Ale ten koniec no normalnie maskara niby każdy z Nas wie jak się kończy Titanic ale i tak miałam nadzieje, że jednak nie uderzą w ta góre lodowa, teraz dopiero się zacznie..
A końcówka tekstu mistrzostwo "Ogromne śruby Titanica zwalniały, aż w końcu zatrzymały się na środku Oceanu Atlantyckiego, by już nigdy nie wznowić rejsu" mega mega mega !
Pozdrawiam Forever!:)
Witam!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle niesamowity! Będąc na miejscu Hermiony, po takiej nocy i po... dwóch?, trzech?, czterech? razach i takim zachowaniu rano pewnie bym najnormalniej w świecie zabiła Severusa! No, ale cóż...
Końcówka - niesamowite emocje, świetnie opisane.
Szkoda, że już się kończy. Mam nadzieję że pociągniesz teraz szybciej "Sterowanych" i "Wstałem z grobu..."
Pisz szybko!
Przy okazji, jeśli mogę, zapraszam do mnie
http://hgsspocalunekwiezykrwi.blogspot.com/2015/02/sowo-wstepu_14.html
Pozdrawiam!
Proszę, daj kolejny rozdział! Te emocje!!
OdpowiedzUsuńJezu dziewczyno! Ja juz ryczę . Nie wytrzymałam...matkoooo.jakie emocje. Boże ja mam nadzieję ,ze szybko dodasz następny rozdział .będzie smutno zegnać sie ze statkiem,ale coz,taka kolej rzeczy niestety :) Kochana jesteś cudowna <3
OdpowiedzUsuńLiczę na szybki rozdziałik,doczekać się nie mogę.mam nadzieje,ze jednak przeżyją,oboje. :D
Pozdrawiam.
Hoćka.
Tylko nie koniec :(
OdpowiedzUsuńNie używasz wyszukanego języka, nie ma żadnego patosu ani przesady, naprawdę jedno z lepszych opowiadań, jakie czytałam, a uwierz, że czytałam ich wiele :D
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i mam cichą nadzieję, że tak szybko tego nie zakończysz:(
A więc koniec jest już bliski...
OdpowiedzUsuńJakoś nie potrafię uwierzyć w to, że ta cała tragiczna historia zakończyć się happy endem. Ktoś, któreś z nich, zapewne przegra walkę z lodowatą głębią oceanu.
Moje czarne myśli, heh. Proszę, powiedz, że się mylę.
Rozdział bardzo dobry.
Doskonale oddajesz ich emocje. Są tacy ludzcy, pełni obaw, przestraszeni, lecz zdeterminowani.
Powiem szczerze, że trochę zdziwiło mnie, iż Hermiona nie zaczęła się sprzeciwiać, gdy Severus zaczął mówić o znalezieniu jej miejsca w szalupie. Spodziewałam się po niej, że będzie się zapierać rękami i nogami, by tylko nie zostawić go samego na tonącym statku.
W każdym razie jest to piękne opowiadanie.
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam serdecznie
bullek
Grrrr byłam pewna... Albo nie, poprawka. Jednak miałam nadzieję, że dwóch znakomitych czarodziei zdoła jakoś coś z tym zrobić. Ale nie, stało się - rypnęli w lodowiec i już nic nie poradzę. W każdym razie uratuj ich, zrób coś, żeby przeżyli. Nie wiem cokolwiek! Tak dlugo czekałam na rozdział, już sobie w głowie układałam szczęśliwe zakończenie... Ehhh.. No w każdym razie jak ich uśmiercisz to się zdeczko wścieknę. I nie, nie pozwalam Ci zakończyć tego opowiadania, bo dopiero się rozkręca.
OdpowiedzUsuńNo, ale muszę przyznać, że styl masz. Fajnie piszesz, wciągasz czytelnika, aż chce się więcej (więc użyję Twoich własnych słów "zepnij tyłek" i wstaw coś szybciutko :*)
Pozdrawiam (czekająca na happy end) ~ Dacia ♥
Świetny rozdział:) Szkoda, że się to opowiadanie kończy.Mam nadzieję, że wpadniesz na kolejny, świetny pomysł na opowiadanie z tą parą bohaterów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
Och, niesamowity rozdział pełen emocji! Nie mogę usiedzieć na miejscu ;_;
OdpowiedzUsuńRozmowa w łóżku genialna, snape'owski Snape jest idealny!
Szkoda, że opowiadanie kończy się tak szybko, ale liczę na nowe rozdziały na pozostałych dwóch blogach :D A tutaj ma być piękny happy end! :D
Świetny rozdział... troszkę szkoda że opowiadanie już się kończy. Snape jak zawsze genialny :) Oczekiwanie na zatonięcie statku musiało być okropne. Nie dziwię się Hermionie. Mam nadzieję że Severus uratuje nie tylko Hermione ale też siebie. Weny!!!
OdpowiedzUsuńFantastyczny! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Cudownie przestawiłaś relację między Severusem a Hermioną. Mrrr... Snape zapewne powróci do swojej wersji wrednego profesora, co nie spodoba się Granger. Będzie się działo! Zżera mnie ciekawość jak przestawisz ewakuację statku. Piszesz świetnie, mam nadzieję, że tak będzie zawsze! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cersei1
O matko, przerwać w takim momencie! -.-
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ciekawy, tylko dla mnie trochę za krótki i teraz mam niedosyt. :D
Jestem ciekawa, jak zakończysz to opowiadanie, bo że zabijesz głównych bohaterów to wątpię, chociaż nigdy nic nie wiadomo. :P
Zapomniałam wcześniej wspomnieć, że podoba mi się to, iż wiesz, o czym piszesz. :) Wszystkie te szczegóły, historyczna zgodność, zdjęcia i wgl... Łatwiej sobie wtedy to wszystko wyobrazić. ;)
Teraz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Życzę weny, czasu i cierpliwości!
~~ mlodzia113 :)
dopiero dzisiaj znalazłam tego bloga. bardzo ciekawy pomysł. po tylu opowiadaniach, które przeczytałam, związanych ze spotkaniami Śmieciożerców, zabijaniem Voldemorda itd. to naprawdę fajna odmiana. a w dalszym ciągu Sevmione, więc to co lubię najbardziej :) szkoda, że to już końcówka :( ale fajnie że piszesz inne opo o SS/HG :) czekam na cd :)
OdpowiedzUsuńBoże, świetny rozdział. Ogółem, super pomysł połączyć bohaterów HP z historią Titanica. Ale przerwać w takim momencie...ach, no cóż, trzeba czekać. ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny na następne rozdziały! c:
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział <3 AM
OdpowiedzUsuńJesteś jeszcze? :((((
OdpowiedzUsuńOch nie :( szkoda, że to już prawie koniec tego opowiadania :( jest świetne! :D niesamowita historia :D podziwiam Cię za taką wyobraźnie i sposób w jaki nam to przekazujesz :)
OdpowiedzUsuńPozwodzenia i dopisz dla nas koniec :*